sobota, 20 października 2012

Wymknę się

Wymknę się. Zostawię za sobą świat z papieru. Znajdę ścieżkę wiszących kwiatów. Zamknę w dłoniach zapach szczęścia. Wspomnienia ozłacają naszą przyszłość. Przyprawa przeszłości doprawia nam to, co dziś i to co jutro. A pamięć ludzka  jak najlepsza pakowaczka zamyka w małych pudełkach kuleczki uśmiechu i radości. Wyplata nasze serca obecnością nieobecnych przy nas już osób.  Podsyca nasze tęsknoty. Rozjusza nasze myśli...
Widzę plac zabaw wygrzany słońcem i rozbujany  zabawami dzieci. Widzę małą dziewczynkę z nogami chudymi jak patyki, która w obu dłoniach trzyma ogromne kromy chleba z dżemem. Wszędzie z nimi biega i śmieje się. Wyszarpuje zębami duże kawały świeżego chleba i z pełnymi ustami woła coś do grupki dzieci. Mały przywódca. Przywódca zabaw i gier. Dziś się już nie uśmiecha. Każdego dnia 8 godzin spędza w nienawidzonej pracy. Usta wykrzywione w grymasie niezadowolenia i braku szczęścia. Narzeka na pracę. Narzeka na rodzinę. Narzeka na to co ma, wciąż oglądając się za tym, czego jeszcze nie ma. Drogę z i do pracy spędza w autobusie w pozycji „nie podchodź”. Głowę obraca w stronę „o nic nie pytaj”. Nie obchodzą ją ci, co nic nie mają, a tylko ci, co  mają dużo i więcej od niej. Wtedy jej łatwiej się narzeka, bo nie dbając i nie martwiąc się o kłopoty innych. Wciąż przywódca. Według niej przywódca pecha nieposiadania i braku szczęścia. Według mnie  przywódca w posiadaniu i obojętności.
Zielona łąka pełna złotych mleczy. Soczyste barwy i wszędzie pełno słońca. Na kocu w kratę dziewczyna o włosach jasnego orzecha. Zamknięta w milczeniu pochłania dźwięki dochodzące z przenośnego magnetofonu  mieszające się ze śpiewem ptaków. Niepewna teraźniejszości marzy o lepszej przyszłości. Otoczona cierpieniem własnym i swoich bliskich.  Dziś ciemnowłosa i wciąż niepewna. Po studiach, których sobie wymarzyła, szuka pracy, która pozwoliłaby jej być potrzebną, która przybliżyłaby ją do innych i  Boga, choć mnie wydaje się, że bliżej już nie może być. Po drodze wolontariat w domach dziecka i w świetlicach środowiskowych. Chętna w pomocy osobom niepełnosprawnym i opuszczonym dzieciom.  Planuje wspólne życie od lipca z ukochanym jej A. Zmięta przez brak pracy, nie potrafi do końca cieszyć się ze swojego szczęścia. Zła na swoje niezadowolenie, zapomina, że dziś jest tylko jedno. Pełna nadziei na zmiany, które uparcie nie nadchodzą. Przyjdą. Są. Na policzkach czuje wiatr jej pomyślności. Pomyślność już jest, musi tylko uświadomić sobie jej dotyk.
Piękny sobotni poranek. Na niebie biała chmura w kształcie delfina. W oczy razi jasność słońca. Może w końcu przybędzie wiosna i napełni moje płuca chęcią oddychania. W głośnikach muzyka pełna pięknych dźwięków skrzypiec. W głowie niespokojne myśli zlepione drżącym sam na sam.
Wszystko się  zmienia i przemija. Zmieniam się i ja. Jaka ja byłam kiedyś? Jaka jestem dziś? No jaka? Przemijam i kiedyś zniknę. Zostaną po mnie słowa i rozkoszne milczenie. Bo milczenie to,  jakby w bibule pozostawione słowa... Wymknę się z czasu... Wymknę się brakiem słowa...


jeszcze raz dla D. bo jest też o niej, a nigdy tego nie czytała... 

(200310)

2 komentarze :

  1. Piękne te Twoje wspomnienia i widziana rzeczywistość.
    Zaskakuje mnie to, jak postrzegasz pewne sprawy, osoby, wydarzenia..
    Tak odmiennie..i tak pięknie :)
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. A kiedyś napiszę jaka jesteś i byłaś...;)

    OdpowiedzUsuń