Czekałam cały rok. W moim domu pachnie bzem. Cztery flakony i wciąż mam
niedosyt. Bzowe dni zdarzają się raz w roku i nieodmiennie kojarzą mi
się z dzieciństwem. W moim dziecięcym domu naręcza bzu przynosiła
babcia. Zatapiałam się w jego zapachu i marzyłam, że kiedyś zamieszkam w
jego krzewie, a on będzie kwitł przez cały rok. Bzowe życie. Płatki
szczęścia. Rzeczywistość jednak wolała kreować inne obrazy.
Miesiąc maj. Początek wyczekiwań. Przedsionek lata. Kuchnia przyjemnie brzęczy małymi słoiczkami, które czekają, aż zapełnię je słodkimi konfiturami i dżemami. Mam ogromny zapał i plany na tegoroczne lato. Od zakwitnięcia bzu tylko krok do czereśni, gruszek, śliwek i malin... Skubię drobne aromatyczne kwiatuszki. Mieszkam w bzowym krzewie i czekam.
Miesiąc maj. Początek wyczekiwań. Przedsionek lata. Kuchnia przyjemnie brzęczy małymi słoiczkami, które czekają, aż zapełnię je słodkimi konfiturami i dżemami. Mam ogromny zapał i plany na tegoroczne lato. Od zakwitnięcia bzu tylko krok do czereśni, gruszek, śliwek i malin... Skubię drobne aromatyczne kwiatuszki. Mieszkam w bzowym krzewie i czekam.
Szkoda, że ja już bzu nie posiadam... Też uwielbiam, jak w domu unosi się jego aromat :)
OdpowiedzUsuńWspaniały czas przed Tobą - nowe miejsce, nowy bez.. :-)
UsuńPs. Mogę się podzielić :-)
No tak nowe miejsce - a może raczej stare miejsce po nowemu, oby się tam znalazło miejsce na nowy bez.. :)
UsuńA ten stary bez jeszcze jest, ale nie ma się jak do niego dostać... ;)
Ja też uwielbiam bez... Zawsze jak kwitną bzy przypomina mi się wiersz "rwanie bzu". Pamiętasz jak trzeba było na zadanie domowe zilustrować ten wiersz?
OdpowiedzUsuńPrzeraża mnie Twoja doskonała pamięć. Zaskakujesz mnie coraz to nowszą starocią! Jakbym żyła w odrębnym równoległym świecie, a nie w tym samym. Ja nawet nie pamiętam, że przerabialiśmy ten wiersz Tuwima... Pamiętasz może swoją ilustrację? A moją?
UsuńWybacz, ale pamiętam tylko moją pracę i pracę Aśki M. Pani M. pokazywała na forum klasy moją pracę :))) Jak mogłaś o tym zapomnieć! Nie pamiętam czy pani pokazywała też pracę Aśki ale pamiętam, że mnie się bardziej podobała jej praca niż moja. Ja za bardzo skupiłam się na kwiatuszkach, każdy maleńki kwiatek malowałam osobno. Chyba nigdy nie zapomnę jak się męczyłam nad tą pracą. Aśka miała jedną wielką fioletową plamę. :)
UsuńJak widać, od dawna miałaś smykałkę i cierpliwość do wykańczania drobiazgów, dzięki czemu powstaje tyle pięknych rzeczy. Zazdroszczę. Ale Ty o tym wiesz.
UsuńSłowo - nie pamiętam. Wtedy jakakolwiek poezja widziała się jako wielka abastrakcja (z pewnością moja ilustracja wyglądała podobnie) i pewnie temu wyelimonowałam to z pamięci :P
Może po prostu nie odrobiłaś zadania domowego...
Usuń:)
OdpowiedzUsuńkonfitury....mniam :)
właśnie, właśnie... a w słoiczkach już puuusto! :)
UsuńW moich też pusto :(
UsuńMam jeszcze tylko odrobinkę Malinowej Poezji, którą oszczędzam na czarną godzinę.
Oj tam oj tam, nie przesadzaj, żadna tam poezja. Niemożliwe, że wciąż jeszcze masz. :)
UsuńTo nie przesada tylko metafora :P
OdpowiedzUsuń