piątek, 11 kwietnia 2014

Fragment wyszarpany... z bajki

(...) jego żądza władzy była jeszcze większa. Do tego stopnia, że gdy mój dziad Wąsik nie oddał jeszcze ostatniego tchnienia, nie zdążył przejść duchem na łono wągra, a on - ten, ten, ten... A! Koniec tych wspomnień! - tupnął cienką nogą w posadzkę - Nie będę opowiadał. Nie! Nie będę go wspominał tego, tego.. Nie, nie, nie... ja nie chcę. Nie ja, nie ja nie... Magiku...
Król zaczął się dziwnie trząść. Jego ściśnięte piąstki powędrowały do ust. Z oczu popłynął jeden słony groch, potem drugi, trzeci i następny. Chłopcu wydawało się, że za chwilkę łzawe grochy uniosą się wysoko w niebo jak kolorowe mieniące się bańki.
Bańki mydlane to jedyna rzecz, za którą nie tęsknił. Zawsze ich lot kończył się nieszczęśliwie i rozbijały się o drzewa, ptaki, suszące się pranie, pozostawiając na nim mokre plamy, o co zawsze złościła się mama. Albo, co było najgorsze, rozbijały się na twarzy chłopca, boleśnie szczypiąc w oczy swoją bańkowatością. Nie. Za bańkami nie tęsknił. Wcale a wcale. Nic a nic.
- Panie, to tylko przeszłość. Nie stanie się teraźniejszością, dopóki będziesz panował nad emocjami. Jeśli tylko one staną się silniejsze, wszystko natychmiast wróci i my znów będziemy mieszkać w... - Magik zaczął niezdarnie wymachiwać rękami, rysując w powietrzu dziwne kształty.
- Milcz! Daj mi swoją herbatę! Muszę się napić herbaty.
- Ale Panie, to herbata z suszonych stępków i do tego słodzona, Ty, Panie przecież nie...
- Do miliona krost! Jaki Ty jesteś męczący. Chcę herbaty? Chcę? To natychmiast mi ją wyczaruj. Taką z różowej trawy i kroplą złotego miodku - rozmarzył się król.
Jego oczy nabrały odcienia fioletu, z ust posypał się drobny pyłek w kolorze błękitu, a w powietrzu uniosła się słodka bzowa woń. Magik rzucił się do ust króla i natychmiast zaczął zbierać pyłek w malutką fiolkę, którą trzymał zawieszoną na szyi na długim złotym łańcuchu.
- Rany, rany. Ile pyłku. Będziemy mogli...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz