sobota, 6 kwietnia 2013

Dwa bursztyny

Może to dobrze, że zapominam. Zapominam ubrać czapki, choć chwilkę wcześniej, oplatając szyję chustą jeszcze o niej pamiętałam. Zapominam, gdzie zaparkowałam samochód i wracając się rankiem, plączę się z parkingu na parking, gubiąc już i tak zgubione minuty. Zapominam spojrzeć przed wyjściem na zegarek, by wiedzieć, czy ślimaczy chód nie doprowadzi mnie do straty tak cennej dla mnie punktualności. Zapominam, co czytam, czego słucham, gdzie byłam. Zapominam, że nie lubię.
Nie zapominam tego, co mi ktoś powiedział.  Nie zapominam tego, co widziałam. Tego, czego nie było, a powinno być. Nie zapominam żalu, smutków i tego, co powoduje ból. Nie zapominam o bólu, bezsenności i nieprzytomności. Nie zapominam tego, co nieistotne, a właściwie nieistotnym tylko powinno być. Nadaje znaczeń i wielkości czemuś, co jak domek z kart swoją wątłością i skończonością nie powinno długo istnieć. 
Rozmyślam. Rozsiadam się w głębokiej zieleni i dumam nad złożoną prostotą mojego życia. Ot tak, jak malarz nad swoim portretem. Patrzy na kolorowe ślady pędzla na surowym płótnie i poprawia w głowie ich barwy i kształty, nie znajdując wciąż tych idealnych. Nie potrafię zmienić przeszłości. Zapominam o teraźniejszości. Przyszłości nie mogę dojrzeć.
Widzę wielkie bursztynowe oczy wpatrujące się we mnie jak w cudownego bożka. Przynajmniej dla nich jestem wszystkim. Jestem ich teraźniejszością.

2 komentarze :

  1. oj, wiem, jak to jest zapominać o teraźniejszości...
    uczę się trzymania w garści chwil, ale rzadko odnoszę sukcesy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie Emmo, trzymać ją w garści. Staram się wypełniać moje najnowsze postanowienie czyli celebrować chwile obecne. Bo gdy się to udaje, czas zdecydowanie wolniej płynie.. :)

      Usuń